piątek, 21 czerwca 2013

Veni, vidi, vici.

 
Cornelia Malaparte

  lat dwadzieścia ◈ studia na AWF'ie ◈ urodzona 19 czerwca (zodiakalne Bliźnięta) ◈ powrót do Toskanii  po półtora roku  ◈ Nienawidzę Londynu! ◈ reprezentacja piłki siatkowej kobiet ◈ królowa chimeryków  ◈ zepsuta dusza w jeszcze bardziej zepsutym ciele ◈ W co Ty grasz? No dalej, przecież lubisz takie gierki ◈ uczucia wypłukane zielona herbatą ◈ nieustannie rozładowany telefon ◈ jogging rano i wieczorem ◈ listy pisane nocą ◈ Wzruszające...Mogę już płakać? ◈ wiecznie kłócący się rodzice ◈ marzenia o reprezentacji ◈ rock and roll ◈ miłość do motocyklów ◈ mieszkanie z najlepszą przyjaciółą ◈ wieczne dlaczego na ustach ◈ irytujący sąsiad ◈Nie drażnij mnie. Odwróć się, dojdź do drzwi i wypierdalaj ◈ brunetka o orzechowych oczach ◈ sto siedemdziesiąt dwa centymetry wzrostu ◈ brak tatuaży, kolczyki jedynie w uszach ◈ noce zarywane przed laptopem ◈godziny treningów ◈ fortepian dla relaksu

            Czasami wydaje Ci się, że możesz wszystko. Masz życie w swoich rękach. Jesteś Panią sytuacji. Skałą nie do przebicia. Jesteś sama dla siebie pieprzonym Bogiem. Popatrz jaka ironia losu. Wydarzenia sprzed kilku lat zmieniły Cię do takiego stopnia, że nikt Cię nie poznaje. W ich oczach nie jesteś małą dziewczynką, która nie miała ciekawego dzieciństwa. Z resztą, co to może kogoś obchodzić. Ludzie żyją swoim tempem. Zapominają o tym, co było kiedyś, ale Ty to już wiesz. I wcale nie masz zamiaru się nad tym użalać. Robisz swoje i tylko, to się liczy.
           Historia Twojego istnienia? Ot ostatnio zastanawiałaś się nad tym patrząc na kłócącą się dwójkę ludzi, którzy noszą miano Twoich rodziców. Wieloletnie małżeństwo...dobre sobie. Przecież i tak się nie kryją z tym, że kogoś mają. Ile to razy czułaś panoszący się po pomieszczeniu obcy zapach damskich perfum wiodących do sypialni? Ile to razy słyszałaś wiadomości od innych mężczyzn nagrane na sekretarce do Twojej matki? W prawdzie, po co była ta cała szopka, którą odgrywali przez tyle lat? Skąd wzięła się decyzja o przeprowadzce do Londynu? By uciec od wścibskich sąsiadów? Plotek, do których sami doprowadzili? Paranoja. Ale Ty nie masz zamiaru w tym uczestniczyć. Pieprzysz taki interes. Nie czujesz się tu dobrze. Nie widzi Ci się to miasto, Ci ludzie i dobra mina do złej gry, którą musisz grać od ponad roku. Pakujesz swoje rzeczy i opuszczasz mieszkanie zostawiając na stole list. Krótki, bo po co masz się rozdrabniać? Po co zadawać te same pytania, których odpowiedzi nigdy nie będą Ci znane? Bezsens. Nie chcesz słuchać obietnic, które nie mają najmniejszego sensu. Także nie chcesz ich składać. Po co? I tak ich nie dotrzymasz. Ktoś Cię tego w końcu nauczył. Na własnej skórze poczułaś ból niespełnionych obietnic. Koniec. Zaczynasz własne życie. I jest Ci z tym cholernie dobrze.
       Toskania. Miejsce Twojego wychowania. Miejsce przywołujące wspomnienia. I te dobre, i te wywołujące ukłucie w sercu. Jednakże starasz się o tym nie myśleć. Już dawno zamknęłaś się na uczucia. Mimo wszystko znajome miejsca budzą w Tobie dziwną pustkę. Starasz się do siebie tego nie brać. Przecież, to nie był powód Twojego przyjazdu. Chcesz zacząć z czystym kontem. Mimo wszystko. Idąc znajomą ulicą, pogrążasz się we własnych myślach. Nie wiesz, czego masz się spodziewać. W pewnej chwili słyszysz znajomy dźwięk. Motocykl. W tej chwili już masz świadomość, że pewnie nie raz zetkniesz się z przeszłością.




PortfolioUkłady◈ Wspomnienia
__________________________
Na początku chciałabym wszystkich serdecznie przywitać. Z czasem wkradnie się tutaj wiele poprawek, czy dodatkowych informacji. Zachęcam do wątków, oraz powiązań. Tytuł zawiera słynne powiedzenie Juliusza Cezara ("przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem"). Wizerunku użyczyła Giza Lagarce.

27 komentarzy:

  1. [Witam, ale ona śliiiczna :)]

    Julia

    OdpowiedzUsuń
  2. [witam serdecznie jedyną panią po AWFie! :))))]

    jack.

    OdpowiedzUsuń
  3. [Siatkówkaaa! <3
    Okej. Już jestem spokojna, więc zapytam może o wątek, czy coś?]

    Vittoria

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Dziękuję ;) to co, wątek? ]

    Avalon N.

    OdpowiedzUsuń
  5. [mogli ich wysłać wykładowcy z Awułefów na 'szkolenie' do strażaków a raczej zrobić małe zawody Straż kontra AWF xD]

    OdpowiedzUsuń
  6. [piękna Giza <3 pomysł na powiązanie to może poznały się na treningach z siatkówki i razem biegają? może być też akcja, że poznały się na jakimś obozie sportowym i teraz wpadną na siebie na zajęciach z siatkówki]

    Etienel G.

    OdpowiedzUsuń
  7. [Także tutaj dziękuję za przywitanie i trzeba sklecić jakiś wątek, co nie? Jakieś pomysły, bo u mnie bezwenie ciąg dalszy?]

    Veronica

    OdpowiedzUsuń
  8. [Kłótnia, kłótnia i rzucanie w siebie butami xD]

    Veronica

    OdpowiedzUsuń
  9. [Juz poprawione i zapraszam do watku]

    OdpowiedzUsuń
  10. [Dziękuję za powitanie i cieszę się, że Nick przypadł do gustu, bo szczerze powiedziawszy, trochę się stresowałam :) Na początek miałabym chęć na wielką kłótnię, taką spektakularną, bo nie ma to, jak zacząć z przytupem! Nick mógłby cofać samochodem ze swojej posesji, Cornelia by się gdzieś śpieszyła i Nick o mało by jej nie rozjechał. Więc, jeżeli byłaby chęć na ryzyko życia własne postaci, mogłabym prosić o zaczęcie? :)]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Podpis, zawsze zapominam o przeklętym podpisie, a więc: Nicholas. xD]

      Usuń
  11. [O, o, o! Nie wiem czy dobrze doczytałam, ale panny Cor to taka irytująca sąsiadka, tak? :D To może niech będą sąsiadami razem z Leosiem. Ona mu będzie cały czas gitarę zawracać, bo cośtam, cośtam. Może się nawet wpraszać na kawę czy herbatę, ale problem w tym, że Leon nic nie potrafi, a kuchnia u niego raczej na ozdobę stoi, aczkolwiek można coś jeszcze wymyślić.]

    Leon Bocaccio

    OdpowiedzUsuń
  12. - A panienka to myśli, że ta rura to do zabawy służy? A gdyby coś się panience stało i połamałaby panienka te śliczne nóżki albo rączki, to jak myślisz? Kto by za to odpowiadał, skoro jesteś w mojej remizie i używasz sprzętu należącego do mojej załogi? - stanął w drzwiach, groźnie założył ręce na klatce piersiowej i wpatrywał się w nią uważanie starając się zrobić najbardziej poważną minę na jakąś było go stać. Oczywiście w środku gotował się ze śmiechu. To nie był pierwszy raz kiedy AWF wysyłał im studentów do wspólnych rozgrywek i za każdym razem studenci najpierw dopadali rurę, a dopiero później resztę sprzętu. Jack zdążył się już przyzwyczaić, ale razem z chłopakami nie zrezygnowali z początkowego 'straszenia' przyszłości narodu.
    - Nie jesteście tu dla zabawy. - mruknał.

    OdpowiedzUsuń
  13. [Dzięki bardzo, cieszę się. Za to teraz zastanawiam się, czy odpiszę Ci tak ładnie, jak Ty mi, ale w każdym razie będę się starała! Dobre chęci przecież są ważne! :D]

    To chyba jakiś żart. Pieprzona, kompletnie nieśmieszna kpina. Nick mocniej zacisnął palce na blacie lady i posłał sprzedawcy mrożące krew w żyłach spojrzenie. A przynajmniej miał nadzieję, że takie było.
    -Jak to jeszcze nie przyszła? - wycedził, wciąż świdrująco przyglądając się mężczyźnie. Tamten lekko wzruszył ramionami i dla pewności, odstąpił krok do tyłu. Słusznie. Nick był wściekły. Nieczęsto przeżywał gwałtowne uczucia, zawsze sądził, że jest oazą zimnego spokoju. To się w zaskakujący sposób zmieniało, gdy chodziło o dom. Wykończenie domu było jego celem i nienawidził, gdy w tym względzie coś stawało mu na drodze. A to zdecydowanie była taka sytuacja. Pompa tłoczkowa skośna była zamówiona ponad tydzień temu i wciąż jej nie było. To przechodziło wszelkie pojęcie.
    Mimo stadium największej wściekłości, nie mógł nazwymyślać temu człowiekowi, chociaż bardzo chciał. Na usta cisnęło mu się tysiąc oskarżycielskich sformułowań. Nie wypowiedział ani jednego. Nie potrafił. Walcząc z rosnącym poczuciem własnej beznadziejności, zdobył się chociaż na jeszcze jedno zabójcze spojrzenie i opuścił sklep.
    Momentalnie uderzył w niego żar i ostre promienie słońca. Już się do tego przyzwyczaił, ale był tak wściekły, że znów zaczęło mu to przeszkadzać. Szybko przeszedł przez parking i schronił się w chłodnym wnętrzu auta. Klimatyzacja to cudowny wynalazek. Odpalił silnik, wrzucił wsteczny bieg, jedną rękę umieścił za zagłówkiem sąsiedniego fotela i zaczął cofać. Wyjechał na drogę główną i stłumił potężne ziewnięcie. Nigdy dużo nie sypiał, ciągłe siedzenie przed komputerem nie pochłaniało wiele energii. Przyzwyczajenie do zaledwie kilku godzin snu pozostało, mimo zmienionego na bardziej aktywny, trybu życia. Przecież długie godziny nocne można spożytkować na cele bardziej ciekawe, niż sen. Przykładowo na nocne rozmowy. Nick uśmiechnął się krótko, pocieszając się, że dzisiaj znowu się z nią spotka i to całe wzburzenie przejdzie. Bo ona właśnie tak na niego wpływała.
    Dojechał do kolejnego skrzyżowania. Miał szczęście, akurat gdy podjeżdżał, światło zmieniło się na zielone. Już chciał pocieszyć się, że to może jednak nie będzie najgorszy dzień, gdy na jego masce o mało nie wylądowała jakaś dziewczyna. Zahamował z piskiem opon, klnąc najszpetniej, jak tylko potrafił. Samochód zatrzymał się ledwie centymetr od niej. Nick ze złością uderzył dłońmi w kierownicę. Chwilę potem dojrzał twarz "niemal poszkodowanej". Cornelia Malaparte. Zastanowił się, czy nie wrzucić szybko jedynki i nie dodać gazu. Autentycznie. Powstrzymał jednak te niebezpiecznie nęcącą myśl.
    Ach, gdyby nie ona, jego nowe miejsce zamieszczania byłoby dosłownie idylliczne. Zawsze jednak musiał być jakiś haczyk. W tym wypadku haczykiem była wredna sąsiadka. Ila ona właściwie miała lat? Z całą pewnością była od Nicka młodsza. I nie miała do niego najmniejszego szacunku. Panna pyskata. Nie znosił jej. Nie znosił jej również ze względu na to, jak na nią reagował. Po prostu w momentach kłótni z nią przestawał być sobą. Nie dostał zamówionej tydzień temu pompy i potrafił zdobyć się tylko na kilka groźnych spojrzeń, natomiast jeżeli idzie o Malaparte, miał ochotę krzyczeć, kopać i drapać. Nie potrafił tego logicznie wytłumaczyć, doprawdy.
    Otwarł drzwi samochodu i wysiadł.
    -Odbiło Ci?! Doceniłbym próbę wrobienia mnie w morderstwo, ale żeby w tym celu ryzykować swoje życie? To było głupie.
    Przyjrzał się jej i chociaż był wściekły, faktem pozostawało, że ONA przed chwilą o mało nie zginęła pod kołami JEGO samochodu. Ten jeden raz, należało zachować się po ludzku.
    -Wsiadaj, podwiozę Cię.

    OdpowiedzUsuń
  14. [Jezus, Maryja i święci obrazkowi, muszę: "Cóż, z pewnością to musiał być naprawdę złoty człowiek." To było świetne! <3]

    Chciała sprawdzić jego refleks? Brawo, zatem się jej udało. Powinna się cieszyć, że ten refleks był tak dobry. Gdy dziewczyna odwróciła się i zaczęła iść w stronę domu, pokręcił tylko głową i wsiadł do samochodu, pokazując nie do końca miły gest kilku kierowcom, trąbiącym na niego. Ruszył. Czuł się trochę jak idiota. Z jednej strony uważał, że postąpił dobrze. Mało jej nie rozjechał, propozycja podwózki chyba była na miejscu. I co? Po raz miliardowy został przez nią obrażony. Za co? Za to, że próbował być fair. Więc postanowił, że już nigdy nie będzie. Nie w stosunku do Cornelii Malaparte, która na to w żadnym razie nie zasługiwała. Nick był urażony i wściekły i oba te uczucia włożył w pieczołowicie opracowane spojrzenie, które posłał Cornelii, gdy ją mijał. Nie był pewien, czy to zauważyła, pisała coś na telefonie. Cóż, to zdecydowanie nie był dobry dzień.
    Zajechał na podjazd. Wysiadł z wozu i z przyzwyczajenia udał się do bagażnika, a chwilę potem przypomniał sobie, że przecież przyjechał z pustymi rękami. Zawył z frustracji i ruszył do domu. Miał ochotę na Counter Strike'a. Broń, strzały, śmierć, krew. Tak, tego było mu trzeba. Odpalił komputer i poszedł po sok. Wiecznie było mu gorąco, wypijał o wiele więcej niż te lecznicze dwa litry wody dziennie. Schłodzony napój pozostawił na ściankach nagrzanej szklanki cienką warstewkę pary. Upił łyk i wrócił do komputera. W dolnym prawym rogu, na żółto, migało mu powiadomienie o nowej wiadomości. Uśmiechnął się, czując chwilowe radosne uniesienie. Odczekał chwilę, rozkoszując się niepewnością, co za chwilę przeczyta, po czym kliknął dymek. Przebiegł wzrokiem linijki tekstu i zachichotał. Zaczął stukać w klawiaturę:
    Nie ma najmniejszej szansy, żebyś mnie zniechęciła. Z takimi pomysłami? Toż to po prostu genialne! Mam nadzieję, że się nie obrazisz, jeżeli użyję tego sposobu na swoim wrogu? Bo wiesz co? Nie możemy się poddawać. Trzeba iść na wojnę. Również sprawdzić ich refleks.
    Wcisnął Enter i wygodniej usadowił się w fotelu, uśmiechając się szeroko.

    OdpowiedzUsuń
  15. [No ego też, ale chodziło mi o to, że złoty człowiek, a to ciągle jedna i ta sama szumowina, co mało Cornelii nie przejechała xD]

    Nick czytał właśnie nudne, jak flaki z olejem, wiadomości. Co chwila kręcił głową, z pobłażaniem myśląc o głupocie polityków, albo co gorsza, celebrytów. Te idiotyzmy w ogóle go nie interesowały, ale chciał zająć czymś czas oczekiwania na Tajemniczą Nieznajomą. Miał nadzieję na nocną rozmowę. Dzisiaj bardzo tego potrzebował. Zdawał sobie sprawę, że zachowuje się czysto egoistycznie, pozbawiając dziewczynę snu, który, jak wiadomo, do życia jest niezbędny. Z drugiej strony, gdyby wolała się wyspać, przecież zawsze mogła zamknąć okienko, prawda? Po kilku minutach zauważył powiadomienie w dole ekranu. Uśmiechnął się i kliknął. Przeczytał wiadomość. Raz. Miał tendencję do niedokładnego zapoznawania się z treścią. Ot, rzucił okiem, zobaczył to, co chciał i od razu odpisywał. Jakież było jego zdziwienie, gdy jeszcze raz przeczytał poprzednią wiadomość od drugiej strony. Nie raz w ten sposób wyszedł na idiotę. Dlatego przebiegł wzrokiem raz i był pewien, że coś mu się pomieszało. Podciągnął się wyżej na fotelu i znowu wlepił wzrok w literki. Nie, przeczytał dobrze. Jasna cholera. Dziewczyna też mieszkała w Toskanii, dzieliła dom z koleżanką i miała irytującego sąsiada. Jak oni dużo mieli ze sobą wspólnego. Za dużo. Nieprzyjemny dreszcz przebiegł po plecach Nicka. Do jego głowy zawitała myśl tak niedorzeczna i idiotyczna, że natychmiast ją odrzucił, chociaż nie do końca mógł o niej zapomnieć. Nie, to było niemożliwe. Wprawdzie mógł zadać Nieznajomej jakieś pytanie, ot choćby "Cześć, może o mało nie przejechał Cię dzisiaj samochód?", ale chyba nie chciał. A nawet gdyby, to przecież nie było możliwości, żeby Nieznajoma była Cornelią Malaparte. To niedorzeczność. One były kompletnie różne.
    Te wszystkie dywagacje trochę go uspokoiły, a serce wróciło do swojego normalnego rytmu. Że też wymyślił takie coś? Zaczynał wariować. W tej ostatniej wiadomości ważny był inny fakt, Nieznajoma też mieszkała w Toskanii. Szczęśliwy przypadek, albo zrządzenie losu. Tego należało się trzymać.
    Rozmawiali długo. Nick dosyć szybko skierował rozmowę na inne tory, niż złość na sąsiadów. Wolał o tym nie gadać. Po co psuć sobie humor? Po kilku godzinach był już w innym świecie i kompletnie nie pamiętał o swoich wcześniejszych, kompletnie idiotycznych podejrzeniach. Przecież ona była wspaniała. Uwielbiał to, że może się przed nią otworzyć, to, że mogą porozmawiać na tematy, o których nie da się porozmawiać z innymi ludźmi. I ciągle śmiał się do monitora z jej żartów. Lubił jej poczucie humoru. Kilka minut po czwartej napisał:
    Powinnaś się położyć. Mam wyrzuty sumienia, że przeze mnie zarywasz noce. Za to na złagodzenie smutku, spowodowanego rozstaniem z moją osobą, mam pewną wiadomość. Masz takiego mnie w Toskanii. Nie, nie wirtualnie, ale zupełnie realnie. Szczęściara.
    Z przekazaniem tego czekał do samego końca, nie wiedząc, co ta informacja może zmienić i jak Ona ją przyjmie. Wylogował się. Nie chciał, żeby odpisywała mu teraz. Poza tym, gdyby nie uciekł pewnie pisaliby jeszcze ze trzy godziny i w ogóle nie położyliby się spać. Wstał od komputera i pierwsze, co rzuciło mu się w oczy, to światło palące się w pokoju Cornelii Malaparte. O czwartej nad ranem? Odpędził natrętne myśli i wzruszył ramionami. Nie chciało mu się spać. Włączył składankę Blue October i wyciągnął się na kanapie. Było idealnie. Leżał tak jakiś czas, a potem znów zerknął na okna domu na przeciwko. Światło było zgaszone już jakiś czas. Panna Wredna Malaparte właśnie powinna zasypiać. Ręka Nicka sama z siebie powędrowała do gałki głośności wieży stereo. Tak, zachowywał się jak dziecko i czuł się z tym zaskakująco dobrze. Po chwili kojące dźwięki ogarnęły cały dom, wypełniając każdą jego szczelinę i Nick miał nadzieję, że dojdą aż do uszu jego "ukochanej" sąsiadki.
    Nicholas.

    OdpowiedzUsuń
  16. [A pozwalam Tobie zacząć :P]
    Niccola

    OdpowiedzUsuń
  17. [To ja w takim razie jestem za tą pierwszą opcją!]
    Niccola

    OdpowiedzUsuń
  18. [Jej, przepraszam długo mi zeszło, ale najpierw projekt do poprawy, później nauka na jutrzejszy egzamin... I dziękuję za rozpoczęcie :) Mam nadzieję, że poprowadzę Nicco tak jak byś sobie tego życzyła.]

    Z czego słynął Niccola? Z całą pewnością nie z tego, że był zawsze tam, gdzie ktoś go potrzebował. Właściwie można stwierdzić, iż chłopak cierpiał na chroniczną amnezję w sprawach (według niego) zupełnie nieważnych. I nie to żeby celowo chciał zapominać o tym, by po kogoś podjechać i podrzucić gdziekolwiek. Nie, nie. To nie było specjalnie. Nie mógł przecież panować nad swoim umysłem, który sam dzielił sprawy na te ważne i te nieco mniej.
    Przez cały dzień powtarzał sobie, że powinien zajechać po Cornelię na jej uczelnię. Czy gdzieś tam. Zawsze w ostatniej chwili mógł przecież zadzwonić i zapytać się, gdzie ma się stawić. I wszystko to zapewne dobrze by się skończyło gdyby nie telefon w sprawie imprezy organizowanej na szybko. Veronica ma niesamowity dar przekonywania i chociaż Niccola się zapierał rękami oraz nogami (co do niego zupełnie nie jest przecież podobne), to jednak dwie godziny później znalazł się w tym mieszkaniu.
    Nie spodziewał się takiej ilości zaproszonych gości. Od samego początku bacznie przyglądał się każdej, przybyłej dziewczynie. To było silniejsze od niego. Niccola Gaspucci to przecież notoryczny podrywacz i nie może psuć sobie reputacji. Tym razem padło na wysoką, długonogą blondynkę. Przyszła sama, praktycznie nikogo nie znała. No przecież musiał się nią zaopiekować, prawda? Dopiero delikatne szturchnięcie w ramię sprawiło, że zszedł nieco na ziemię. Kątem oka spojrzał na Cornelię. Z ust Niccoli wyrwało się ciche ups.
    - Złość piękności szkodzi - odszepnął. Dziewczyna, z którą jeszcze przed chwilą tak zawzięcie flirtował, wpatrywała się w nich zupełnie nic nie rozumiejąc. Cóż, właściwie to niewiele osób było w stanie ogarnąć tę dwójkę razem. I królestwo temu, któremu wreszcie się to uda!
    Niccola

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie chciało mu się spać. W ogóle. Było już dobrze po czwartej, a on miał wrażenie, że może przenosić góry. Ona tak na niego działa. I na dodatek była tak blisko. Jeszcze nie wiedział, jak to rozegrać. Zaproponować spotkanie, czy może lepiej się z tym wstrzymać? Póki co, miał jeszcze czas, by się nad tym zastanowić. Teraz po prostu cieszył się świadomością, że Tajemnicza Nieznajoma jest zupełnie niedaleko i chyba musi go trochę lubić, skoro jeszcze nie uciekła.
    Był w tak dobrym humorze, że zaczął nucić razem z wokalistą. Fałszował okropnie, ale to mu nie przeszkadzało. Kilka minut później usłyszał jakiś cichy dźwięk. Muzyka wszystko zagłuszała, mogło mu się wydawać. Po chwili jednak dźwięk powtórzył się i Nick zyskał pewność, że to dzwonek do drzwi. Uśmiechnął się szeroko. Czyżby wściekła Cornelia Malaparte? W każdym razie postanowił się nie śpieszyć. Poleżał chwilę na kanapie, wciąż nucąc i uśmiechając się złośliwie, aż w końcu podniósł się i ruszył do drzwi frontowych. Nim otworzył, dyskretnie wyjrzał przez okno. Tak, to była ona. Rzucił kolejne spojrzenie, ale nie bardzo mógł odczytać wyraz jej twarzy. Nie wydawała się wściekła. Dziwne. Nick pomyślał, że to wielka szkoda. Miał ogromną ochotę na porcję słownych utarczek, wręcz kipiał energią. Pchnął drzwi i wyszedł na taras. Momentalnie coś dziwnego otarło mu się o nogi. Walcząc ze stanem przedzawałowym spojrzał w dół i ujrzał... piłkę. Zaskoczony spojrzał na piłkę i na Cornelię, po czym powtórzył proces. Wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce. Musiała trenować, nieraz widział, jak odbijała piłkę w ich ogrodzie. Czyżby siatkarka? Zaskakujące, mieszkali obok siebie już jakiś czas, a on wiedział o niej tylko, że ma niewyparzony język. Zupełnie tego nie planując, uśmiechnął się przebiegle i wziął zgubę Cornelii w ręce, zbiegając po schodach. Zeskoczył z ostatniego stopnia i niemal stanął w miejscu, bo w końcu ujrzał sąsiadkę dokładniej. Doprawdy, jeżeli siatkówkę ćwiczy się w takich strojach, powinien częściej chadzać na mecze kobiet. Nigdy specjalnie nie rozmyślał nad nogami Cornelii Malaparte, ale teraz miał żenujące obawy, że może się to zmienić. Jak dobrze, że była taka wredna. Pokręcił głową, czując się jak kompletny idiota. Miał nadzieję, że nie zauważyła, jak się na nią gapił. Inaczej mogłaby go posądzić o wzrokowe molestowanie. Z tą kobietą NIC nie było wiadome.
    Podszedł do bramy.
    -Wybacz, nie dosłyszałem dzwonka -powiedział, kładąc szczególny naciska naciska na słowa "nie dosłyszałem" i uśmiechnął się wrednie.
    Nim zdążył powiedzieć coś więcej, do głowy wskoczyła mu zaskakująca myśl. Głupia. Ale, w zasadzie, co mu szkodziło? I tak nie mógł spać.
    Podniósł piłkę wyżej i powiedział:
    -Chcesz ją z powrotem? Zagrajmy.
    Och, oczywiście, mogła mu odmówić już drugi raz tego dnia, ale teraz przynajmniej nie będzie czuł się jak ostatni głupek. Zyska w końcu nowiutką piłkę do siatkówki!

    OdpowiedzUsuń
  20. Przepraszam, co proszę? Świetny kawałek? Żadnych pretensji dotyczących głośności i pory puszczenia muzyki? W ogóle żadnych pretensji! Ani jednej złośliwości! Nick zastanowił się, kiedy podmieniono Cornelię Malaparte. A kiedy usłyszał zgodę na wspólną grę, wręcz zaczął oczekiwać, że ziemia zaraz się rozstąpi. Chwilę przyglądał się jej podejrzliwie, a potem podszedł do furtki, otworzył i zamknął ją za sobą, wciąż trzymając pod pachą piłkę. Gdyby sąsiadka ją odzyskała, poszłaby sobie, a Nick był niemal na sportowym głodzie. Ostatnio w siatkówkę grał w liceum. Dosyć skutecznie unikał zajęć wychowania fizycznego, twierdząc, że to mu do niczego niepotrzebne. Czasami jednak, dla świętego spokoju, wkładał sportowy strój i dołączał się do grupy, grającej w siatkówkę. Mistrzem nie był, zgoda, ale szło mu zupełnie przyzwoicie. Był tym głęboko zaskoczony, bo przecież zazwyczaj prezentował typ łamagi pospolitego. Dlatego teraz mógł zaryzykować. Przegra, ale co z tego, sąsiadka już dawno uważa go za ofiarę losu, więc bez różnicy, jak wypadnie. Poza tym, musiał się wziąć za siebie. Kiedy tu przyjechał, wyglądał jak chuchro. Sprawił sobie jakiś skomplikowany przyrząd do ćwiczeń i umieścił go w piwnicy, ale nie lubił tych treningów, o wiele lepiej było poruszać się na powietrzu. Szczególnie o takiej porze, jak teraz, gdy temperatura była idealna. Nie było za gorąco. Nick stwierdził, że częściej musi praktykować przechadzki o czwartej nad ranem.
    Kierowali się z Cornelią w stronę pobliskich boisk. Minęli to od piłki nożnej, gdzie zieleniły się tylko pojedyncze kępki trawy i weszli na kolejne, to od siatkówki. Szczytem marzeń ono nie było, ale miało siatkę. Najważniejsze.
    -No dobra, gdzie są moje kwiaty i gdzie chowa się ekipa "Mamy Cię!"?
    Przeszli kilkadziesiąt metrów w milczeniu i Nick wciąż nie usłyszał żadnej złośliwości. Nie, żeby za tym tęsknił, po prostu pozostawał sceptyczny.
    Zajęli miejsca po przeciwnych stronach siatki.
    -Jakieś ostatnie życzenie, nim Cię zmasakruję?
    Parsknął śmiechem, będąc pewnym, że będzie dokładnie odwrotnie.

    OdpowiedzUsuń
  21. [Wychodzi na to, że Cornelia i Veronica są współlokatorkami, więc przydałby się jakiś wątek, nie sądzisz? :>]

    Veronica Solenzio

    OdpowiedzUsuń
  22. [Witam, witam, ja chcę jakiś wątek ;)]
    Blake

    OdpowiedzUsuń