piątek, 21 czerwca 2013

A little less conversation, a little more action please.


Luca  Nigelli 
Trzydzieści dwa lata na karku | zodiakalny lew | Włoch z krwi i kości | cześć mamo, nie, nie znalazłem sobie żony | prowadzący zajęcia z historii w jednym z ogólniaków | romans z byłą uczennicą | miłośnik jazzu i starego rocka | "let's twist again" w skarpetkach | niepoprawny romantyk (w kluczowych chwilach) |  pies o imieniu Ballantine's | whiskey o każdej porze dnia i nocy | ja pierdole...Znowu się spóźnię na zajęcia. Przecież oni mnie wykastrują | dawka dobrego humoru | namiętne czytanie literatury | imprezy, koncerty, panie i alkohol |  letni chamski podryw? Okaż więcej czułości. One to lubią | brunet o niebieskich oczach | ponad sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu | papierosy z rana i na dobranoc | Hugo, chodź na drinka...Jutro zrobię dzieciakom wolne.

Szklaneczka whiskey, otwarty balkon i Louis Armstrong w tle. Stary, czy może być lepiej? No jasne, w pewnym sensie tak. Równie dobrze mógłbym spędzać ten czas z jakąś przedstawicielką płci pięknej, starając się przy okazji nie pomylić imienia Giorgia z Gaią , albo Alejanda z Adele. No i nie musiałbym się gapić na twoją parszywą gębę, chlejusie cholerny. Tak, zdecydowanie wolałbym tutaj mieć jakąś brunetkę lub blondynkę. Rudą w sumie też bym nie pogardził. I co się tak, kurwa, śmiejesz? Nie, nie jestem czołowym ruchaczem, nie mam jakichś dziwacznych fetyszy. Serio, stary, mów o sobie. Mam przypomnieć, jak zachlany biegałeś nago po Città di Castello i każdą napotkaną spódniczkę pytałeś o to, czy zostanie twoją żoną? A nie, to byłem ja. Wybacz. Ale to było za czasów studiów, no! Wtedy byłem głupi, dawałem się tobie namawiać na jakieś dziwne akcje, a i trochę zielonego się paliło. Teraz przerzuciłem się na fajki, karmię raka zamiast wypalać do końca swoje szare komórki, których ty już pewnie nie masz. Już się tak nie burz, bo będziesz brzydszy niż jesteś, a wtedy to już, stary, nawet wstawionej nie poruchasz.
No ale, ale! Chwila. Jestem poważnym panem wykładowcą, który ma rozświetlać młode umysły, pokazywać im drogę do zyskania prawdziwego sukcesu przy użyciu ich intelektu i zdobytej wiedzy, a przy tym mam być miły, uprzejmy i zawsze uśmiechnięty. W dupach się im poprzewracało doszczętnie, wiesz? Czy oni myślą, że ja naprawdę chciałem uczyć? Że obudziłem się pewnego dnia, jak natchniony apostoł i powiedziałem: "tak, będę uczył zbuntowaną gównażerię i będę ich mentorem, Yodą, a oni moimi Anakinami Skywalkerami"? No błagam. A czy ja wyglądam ci na baletnicę? Nie odpowiadaj.
Musiałem sobie znaleźć robotę, gdy mnie z biura wywalili. A sobie myślałem - zrobię karierę! Będę miał kasę , świat będzie leżał u moich stóp, fanki i te sprawy. Ale tak to już bywa, kiedy robisz córeczce szefa nadzieje, a potem nagle okazuje się, że ponoć ją macałeś za sceną. No i chuj wszystko strzelił. Całą moją karierę, wszystko. Głupia, tępa blondyna. Do tego mściwa. Pamiętaj, stary. Nigdy nie pozwalaj panienkom sobie wejść na głowę. Bo jak już pozwolisz, to mogiła. Po tobie.
A! Dobrze, że mi przypomniałeś. Muszę sprawdzić prace...O kurwa...Ponad setka osób. Ale mam na to sposób. Patrz. Biorę wszystkie prace, unoszę je do góry i...O! Te, które spadły na biurko dostają piątki. Te bliżej biurka tróje. A reszta nie zdaje. Widzisz? Tak to się teraz robi. Inaczej to mógłbym zapomnieć o tym, abyśmy w spokoju dokończyli pić.
No dobra, to na czym skończyliśmy? Ach, tak. Mówiłem, jakim fiutem jesteś, a ty mi odpowiadałeś, że jestem jeszcze gorszy. Dla tych uczniaków, na pewno. I nie mam zamiaru się z tym kryć. Dopóki mi płacą, dopóki mam co jeść i pić - nie narzekam. Ani trochę. Tylko żeby mnie nie wkurwiali, a te panienki nie próbowały na siłę dobrać się do moich spodni to byłbym w siódmym niebie.
Ty, Hugo! Słuchaj, co usłyszałem gdy szedłem za jednym pijanym gościem. Widzisz te gwiazdy? Co z tego, że jest pochmurno i zaraz zacznie padać. Trochę, kurwa, wyobraźni. No, ale widzisz, nie? Spójrz na nie. Piękne, co? Przy tobie to chuj. I wiesz co? Każda po tym tekście będzie twoja. Serio. Tekst o mapie do oczu możesz wyrzucić do kosza. To właśnie tak teraz się wyrywa panienki. Deal with it, brachu.

 

ALBUM | POWIĄZANIA | PIJACKIE FILOZOFIE

 

 

Serdecznie się z Lucą kłaniamy. Wątki długie i średniej długości, bo na krótkie niestety, ale nie odpowiadam. Pomijam, faworyzuję, ale mam nadzieję, że mnie za to nikt nie zlinczuje. 
Twarzy użyczył  Matt Bomer, a w tytule Elvis Presley. 

30 komentarzy:

  1. [Dobry wieczór ;) Fajny Luca, a karta zabawna :D I oczywiście chętna na watek jestem, aczkolwiek posiadasz jakieś pomysły na powiązanie?]

    Dersike

    OdpowiedzUsuń
  2. [Ian, Elvis, Louis Amstrong. No daj wątek :3 Proszę?]

    Veronica

    OdpowiedzUsuń
  3. [Drugi gif jest niesamowity]/Jeszcze nieobecny Xavier

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Elvis <3 kocham Cię za Elvisa. i za Ian`a. i w ogóle.
    Tak wiem, ten komentarz tyyyyle wnosi]
    Chiara

    OdpowiedzUsuń
  5. [ wiem ;-; Wolę Zooey niż Perry. wątek może?]
    Chiara

    OdpowiedzUsuń
  6. [ łohohoh była uczennica do jutra będzie :D!]

    OdpowiedzUsuń
  7. [No weź, myślałam, że ty będziesz miał/miała pomysł, bo u mnie zero, null, gorąco rozpuściło mi mózg ;-;]

    Veronica

    OdpowiedzUsuń
  8. [Cieszę się bardzo :D. Nie mogę oderwać oczu od Iana!]

    OdpowiedzUsuń
  9. [To ja przyjdę jutro po wątek. Wyśpię się i będę miała mnóstwo nowych pomysłów :D]

    V

    OdpowiedzUsuń
  10. [ może byłby jej sąsiadem? w sensie ona mogłaby przeprowadzić się niedawno, parę dni wcześniej mógł ją po pijaku, albo i nie podrywać w barze/kawiarni/gdziekolwiek. Z jego mieszkania, dość późną porą sączyłaby się muzyka. Rozczochrana, w piżamie, ewentualnie czymś bardziej skąpym, zaczęłaby walić do drzwi, by poprosić go o ściszenie. nie umiem wymyślać]
    Chiara

    OdpowiedzUsuń
  11. [Bardzo chętnie oczywiście :). Postaram się na coś wpaść, coś mi tam nawet świta. Frida jest kelnerką, ale po godzinach uwielbia pakować się w kłopoty, toteż obraca się w tych wszystkich klubowych środowiskach skąd mogliby się znać. Dodatkowo może w szkole, w której uczy twa postać trwało/trwa jakieś śledztwo, otwarte, może kogoś nawet zamordowano, a Frida oczywiście szuka wtyki w środku, żeby potem ładnie wszystko opisać i wskazać na nieudolność policji. I jak?]

    OdpowiedzUsuń
  12. [witam witam! powiązanie to takie, że może uczyć Etienel historii, ona wie o jego romansie i go szantażuje?]

    Etienel G.

    OdpowiedzUsuń
  13. [ zacznij jeśli możesz, ja mam spore zaległości, plus odpisuje na wątek indywidualny.]
    Chiara

    OdpowiedzUsuń
  14. [No to mamy pomysł na wątek. Zaczniesz? :D]

    OdpowiedzUsuń
  15. [a to przepraszam za przeoczenie =.= i brak pomysłu]

    Etienel G.

    OdpowiedzUsuń
  16. [Kogo ja widzę. ;> Witam serdecznie pana nauczyciela!]

    Cecilia

    OdpowiedzUsuń
  17. [Witam! Jakieś pomysły na wątek/powiązania? :D]

    Aashiyana

    OdpowiedzUsuń
  18. [ Pewnie, że zacznie :) Średni rozumiem :>? Tylko jeszcze może ustalmy kilka spraw - rozumiem, że łączy ich raczej cielesność niż jakieś tam uczucia wyższe nie :>? i w sumie chciałam zapytać o powód ich ukrywania się, w końcu to jego była uczennica :D? jak tylko to ogarniemy to zaraz zaczynam :)!]

    Anjelica

    OdpowiedzUsuń
  19. Wraz z weekendem nadchodzi ten moment, gdy człowiek pragnie zaszyć się w swoim domu, najlepiej w piżamie i spędzać czas na oglądaniu głupich seriali telewizyjnych. Taki czas przychodzi zwłaszcza wtedy, gdy reszta tygodnia była niezwykle męcząca i zdawała się ciągnąć w nieskończoność. I właśnie dlatego, wraz z nadejściem piątku, zaraz po powrocie do domu, zdjęła z siebie te wszystkie markowe ciuchy,jakie niekiedy "podkradała" z sesji i założenie na siebie czegoś znacznie wygodniejszego. Po niedługim czasie opadła już na swoje łóżko, przebrana w króciutkie spodenki, więcej odsłaniające niż zakrywające i zwykłą boskerkę na ramiączkach, z pilotem w dłoni i kubłem czekoladowych lodów. Wraz z piątkiem nadchodziła też pora na użalanie się nad sobą, nad swoim pustym i samotnym życiem, zwłaszcza gdy ogląda się jedną z tych komedii romantycznych ze szczęśliwym zakończeniem. To ten czas gdy uświadamia sobie, że nie ma nawet kota, który powitałby ją w drzwiach, to czas, gdy chce się odciąć od świata. Najwyraźniej jednak świat nie chce odciąć się od niej. Po jakimś czasie ciszy, nastąpił ten nagły, głośny wybuch muzyki, zmieszany ze śmiechem, a z jej ust wydobył się jęk pełen rozpaczy. Czekała, łudziła się, że może to minie, że ta impreza umrze jeszcze w zarodku, a ona będzie mogła spędzić resztę wieczoru w ciszy i spokoju. Złudne nadzieje. Włosi jak to Włosi, imprezy kochają, głośny tryb życia prowadzą i tak łatwo nie rezygnują z przyjemności. Dlaczego ona w tym wypadku musiała być wyjątkiem?
    Podniosła się z łóżka i opuściła swoje królestwo, schodząc na piętro niżej, skąd sączyła się muzyka. Zapukała, raz, drugi, trzeci, aż wreszcie zaczęła walić pięścią w drzwi, marząc o tym, by ktoś jej wreszcie otworzył, by jej obecność wreszcie do kogoś dotarła. I gdy znowu miała uderzyć, drzwi otworzyły się, a jej dłoń zawisła w połowie drogi. Uniosła nieco głowę by móc spojrzeć w twarz mężczyzny, bowiem jej metr siedemdziesiąt, przy nim wydawało się być całkiem niewielkie. Już otworzyła usta by coś powiedzieć, lecz niestety on ją ubiegł. Przez moment stała tak po prostu nie wiedząc co powiedzieć, lecz wreszcie, jakby w bojowym geście położyła dłonie na swoich biodrach, a ciche prychnięcie wydobyło się z jej ust.
    - Niczego się nie napiję uroczy sąsiedzie, nie przyszłam tu by zacieśnić międzyludzkie więzi, lecz po to by ładnie poprosić o ściszenie tej przeklętej muzyki. Niektórzy pracują i to ciężko. Dlatego też po powrocie do domu chcąc się odprężyć i wyciszyć, a nie męczyć się przy ujadaniu jakiegoś średniej klasy piosenkarzu. - w jej niebieskich tęczówkach czaiła się teraz dziwnie niebezpieczna iskra, która zdawać by się mogło, że nie zwiastowała niczego dobrego.

    Chiara

    OdpowiedzUsuń
  20. I znów miała zły humor. Jak to się działo, że od kilku dni codziennie taki miała? To bardzo proste. Najpierw słuchała nudnych wykładów na uczelni i przysypiała tylko po to, by potem musieć wydawać miliony na ksero notatek, bo swoich nie miała, a całe popołudnie spędzała w muzeum użerając się z dzieciakami, które zamiast oglądać obrazy grzebały sobie w nosach i przepychały się nie zważając na to, że obok nich jest rzeźba warta fortunę. Nienawidzi dzieci. Jeśli kiedykolwiek będzie matką jednego, znienawidzi jego ojca. Nie będzie jej jakiś bachor niszczył figury i płakał za uszami, gdy ona będzie kontemplować sztukę.
    Na szczęście dzień jak każdy, dobiegał końca i zaczynały się ten dobry czas, gdy mogła wtulić się w swojego mężczyznę i zapomnieć o całym tym gnoju, w którym żyła choć na jedną chwilę. Ich związek był dość specyficzny. Romansować zaczęli gdy jeszcze była jego uczennicą i gdy wzdychało do niego pół klasy. Nigdy nie powiedziałaby, że popatrzy na nią inaczej niż na milion fanek, nigdy nie podejrzewała, że będzie miała ich wspólne zdjęcie na tapecie, a nie to, które zrobiła ukradkiem zza podręcznika do historii. Czy to była miłość? Nie.
    Chyba nie.
    Zadzwoniła nerwowo dzwonkiem, poprawiając czarną zwiewną sukienkę, którą dostała od niego jakiś czas temu. Chciała go zobaczyć już, teraz, a jemu otwieranie drzwi jak zwykle zajmowało wieki. Gdy te jednak się otworzyły, a jej oczom ukazała się ukochana postać, zamiast jak na dziewczynę przystało wyminęła go w drzwiach z niezadowoloną miną i wlazła w głąb mieszkania, nie czekając na zaproszenie
    - Umrę, przysięgam umrę i będziesz musiał płakać nad moim grobem i chuj strzeli to całe ukrywanie się. Te dzieciaki mnie wykończą, ci wykładowcy też i ten gorąc mnie wykończy i wszystko inne też mnie wykończy – paplała sobie, doskonale wiedząc, że zaraz wszystko będzie dobrze, że zamknie jej usta pocałunkiem i straszny dzień się skończy.

    [ ok ok :) mam nadzieje, że długość ok :)!]

    OdpowiedzUsuń
  21. Pamiętała jak do teraz, jak siadała w pierwszej ławce by móc na niego patrzeć przez całe lekcje, pamiętała jak ich spojrzenia spotkały się po raz pierwszy. Pamiętała jak kłamała matce, że przygotowuje się z nauczycielem na olimpiadę, a w rzeczywistości siedziała w jego mieszkaniu, wpatrując się w jego oczy, które były najpiękniejsze na ziemi. Pamiętała ich ukradkowe spojrzenia na korytarzach, pamiętała jak siedziała przed lustrem dłużej niż zwykle i przeglądała się w lustrze tysiąc razy, by być pewnym, że się mu podoba. Pamiętała jak się wściekała, słysząc jak inne do niego wzdychają. Pamiętała też jak za każdym razem potem robiła mu wyrzuty, tak jakby mógł cokolwiek poradzić na to, że jest najprzystojniejszym nauczycielem na ziemi.
    Niemoralne, czy moralne. Stary czy młody. Anjelica chciała być z nim i tylko z nim, a myśl o nim w ramionach innej sprawiała, że niemalże drżała ze złości. Co z tego, że była młoda i piękna? On był w kwiecie wieku, był inteligentny i niesamowicie przystojny. Równie dobrze mogłoby paść pytanie czemu on był z taką małolatą, skoro mógł mieć kogoś w swoim wieku z kim nie musiałby się ukrywać?
    An zawsze klęła na wszystkich uczniów, którym zachciało się poprawiać oceny na koniec roku. Luca miał dla niej wtedy zawsze mało czasu i zwykle zasypiał z głową na jej kolanach, a ona kończyła poprawiać to i owo, choć historii nigdy nie lubiła. Może właśnie dlatego, że zwykle była tak rozproszona, że oddawała pustą kartkę na sprawdzianach, a zaliczyła jedynie dlatego, że Lu się nad nią zlitował i machnął ręką na jej historyczną niewiedze?
    Jego dotyk był kojący jak nic innego. Gdy jego ramiona oplotły jej wąskie ciało, wszystkie problemy stały się nieco mniejsze. Uwielbiała zapach jego perfum, uwielbiała jego kojący głos i uwielbiała chować twarz z zagłębieniu jego szyi
    - Mhm – szepcze cicho i całuje płatek jego ucha – Nienawidzę tej głupiej pracy nikt nigdy nie chce mnie tam słuchać, a jedno dziecko nasmarało na rzeźbę i musiałam to sprzątać – na samo wspomnienie twarz dziewczyny nawiedza nieprzyjemny grymas. Oszaleje. Albo jutro albo dziś jeśli będzie tak musiała całymi dniami trwać bez niego.
    - Teraz jest lepiej. Chciałabym móc cię zobaczyć wcześniej niż późno wieczorem i w ukryciu – westchnęła jako, że melancholijny nastrój ogarnął jej umysł, jak za każdym razem gdy czuła się tak jak dziś. Wyplątała się z jego objęć i opadła na skurzaną kanapę by upić kilka łyków trunku znajdującego się w szklance.

    OdpowiedzUsuń
  22. [ raczej ktoś kto cierpi na wieczną bezsenność ;c chciałam odpisać w nocy ale burza pokrzyżowała mi plany]

    Pokiwała tylko przecząco głową, słysząc jak ten się obwinia. Ona raczej winiłaby siebie. To ona była zdecydowanie za młoda i zdecydowanie nie pasowała do czyichkolwiek wyobrażeń o jego dziewczynie. Nie lubiła jak się obwiniał. Ona z natury uwielbiała narzekać i nie należało się tym zbytnio przejmować, bo zaraz po tym jak słowa wypłynęły z jej ust, humor zwykle się jej poprawiał. Niektóre rzeczy trzeba wypowiedzieć na głos by odeszły w zapomnienie. Gdy usłyszała jego plan, uśmiechnęła się pod nosem.
    - A co z tym? – zapytała wskazując ręka na papiery leżące na biurku. Pytanie zadała tylko po to by grać na zwłokę. Musiała coś wymyślić, bo kolacja nie wchodziła w grę. Anjelica miała bzika, dosłownie bzika na punkcie swojego wyglądu i wlewała w siebie jedynie jogurty, za co już nie raz i nie dwa się jej dostało od Lucci. Jak zje kolacje, która on przygotuje przytyje najmniej trzy kilogramy, bo on wspaniale gotuje i pewnie będzie chciał wcisnąć w nią pełen talerz.
    - Mam inny pomysł – mówi w końcu przejeżdżając palcem wskazującym po jego dolnej wardze i uśmiechając się lekko. Czy da się być bardziej przystojnym? Tak cholernie chciałaby chodzić z nim przez miasto za rękę i chwalić się swoim mężczyznom, odpowiadając wszystkim zazdrosnym spojrzeniom i krzywić się na oburzony wzrok starszych pań. Niestety musiała się ograniczać do zdjęcia pod poszuka i kilku w telefonie, strzeżonego skomplikowanym hasłem. Wciąż musiała zmyślać znajomym czemu nie idzie na kolejną imprezę i odpędzać od siebie innych studentów, którzy myśląc, że jest chętna i wolna wciąż zasypywali ją tanimi tekstami na podryw.
    - Może tak weźmiemy kąpiel, a potem ja zrobię ci coś do jedzenia, a ty w tym czasie sprawdzisz trochę tych bazgrołów hm? Ja już jadłam po wyjściu z pracy, musiałam na chwilę wskoczyć do domu – kłamstwa szły jej gładko. A przynajmniej w tak błahej sprawie. W innej pewnie nigdy by go nie okłamała…choć kto wie?
    Co by jakoś odsunąć jego uwagę od małych kłamstewek, przysunęła swoją twarz do jego i musnęła kącik ust, by chwilę potem zatopić się w nich podczas krótkiego, namiętnego pocałunku.

    OdpowiedzUsuń
  23. [ whaaaat ;_;? Burze są okropne, a ja się ich boję jak niczego innego xD jest dobrze!]
    Wakacje? Z tym może być wielki problem. W końcu tu, na miejscu An miała kogoś kim musiała się opiekować. Jej braciszek, jej oczko w głowie, któremu wojna zniszczyła psychikę, i który zdecydowanie nie mógł zostać sam. Dziewczyna raczej unikała tego tematu z Lucą, w końcu co mężczyzna by powiedział, gdyby dowiedział się, że Andrea mierzył do niej nie raz i nie dwa w nocy z pistoletu, gdy próbowała go wybudzić z koszmaru? Co gdyby dowiedział się, że ten ciągle się na nią wydziera, dziewczyna momentami się go po prostu boi? Pewnie chciałby ją od niego zabrać, a ona nie mogła się na to zgodzić. Wtedy musiałaby wybierać, a wybór mógłby rozczarować jej obecnego chłopaka. Brat był na pierwszym miejscu zawsze, a teraz gdy rozpoczął się najgorszy okres jego życia zwłaszcza. Anjelica wyznaczyła sobie życiowy cel by sprawdzić, że ten wyjdzie znów na ludzi i ma zamiar to osiągnąć, a wakacjami w Hiszpanii czy w Grecji zdecydowanie mu tym nie pomoże. Choć swoją drogą ucieczka od tego wszystkiego przydałaby się jej aż za bardzo…
    Zacmokała ustami niezadowolona. Znał ją tak dobrze, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego kiedy kłamie. Nie mniej jednak dziewczyna odetchnęła z ulgą, gdy ten nie prawił jej jakiś kazań, które i tak by nic nie wskórały
    - Wszystko było prawdą. Zjadłam w domu jogurt – rzuciła jeszcze nim ten zniknął w łazience. Dziwne zachowania pana Nigelli? Ona chyba się już do nich po prostu przyzwyczaiła. Nie zauważała takich rzeczy. W sumie ich związek trwał już bardzo długo.
    Dziewczyna wstała i wolnym krokiem zmierzała ku łazience, skąd wyłaniał się przyjemny zapach. Uwielbiała chwilę takie jak te, w których byli sami i nie musieli się martwić niczym i nikim. Rozpuściła swoje związane w koński ogon włosy, które opadły swobodnie na jej ramiona i przekroczyła próg pomieszczenia.
    - Uwielbiam Cię – mruknęła przytulając się do jego pleców i wodząc nosem po jego szyi. W sumie dziwne ale podczas wszystkich tych miesięcy z ich ust ani raz nie padło słowo kocham. Może oni po prostu nie byli stworzeni do miłości? On łamacz damskich serc i ona odporna na wszelkie zaloty?
    [ może by ich tak pokłócić w najbliższej przyszłości xd? Ja uwielbiam robić dramaty!]

    OdpowiedzUsuń
  24. [ ok!:3]
    Ona sama wolała o bracie nie myśleć za dużo. Za bardo bolały te dobre wspomnienia, a te obecne przerażały zdecydowanie za bardzo. Bała się też, że jak już raz zacznie temat brata, z jej ust poleje się za dużo i zaczną się schody. Nie chciała by Luca robił jakieś bezsensowne awantury, nie chciała musieć wybierać między dwoma najważniejszymi mężczyznami w jej życiu. Nie chciała przyznać na głos, że się po prostu boi, bo wtedy mogłoby braknąć jej sił, by po raz kolejny wybudzić go z koszmaru, by po raz kolejny bez słowa głaskać jego psa, którego ten odpychał za każdym razem gdy zwierze łaknęło jego bliskości.
    Te kazania Luci tak czy siak nic nie dawały. Do Anjeli nie docierało nic. Dziewczyna była uparta niczym osioł i jak postanowiła sobie coś raz to jej decyzja była niezmienna. Mężczyzna mógł się wydzierać na nią ile chciał ale on i tak wciąż będzie jadła syfiaste jogurty i wymigiwała się od wspólnych kolacji, obiadów i śniadań.
    Było jej z nim dobrze i bynajmniej nie zamierzała od niego uciekać. Był czuły, uroczy i kochany niby dlaczego miałaby uciekać? To ona była tą nieznośną, wiecznie narzekającą, niejedzącą i zapracowaną małolatą, która jeszcze nic nie wiedziała o życiu. To nie ona powinna tutaj zwiewać.
    Jego kolana były najlepszym miejscem na ziemi. Mogłaby dosłownie tak siedzieć godzinami, żadna wanna ani nic innego do szczęścia jej nie była potrzebna. Tylko on.
    - Panno? Wracamy do starych czasów hm? – zapytała z lekkim uśmiechem, wsuwając rękę pod jego koszulę i przejechała po jego lekko zarysowanych mięśniach. Odchyliła lekko głowę wzdychając z zadowolenia gdy składał pocałunki na jej szyi. Kolejne słowa w ogóle do niej nie trafiały. Dotyk mężczyzny rozpraszał ją tak bardzo, że nie mogła rozpiąć guzików jego koszuli, w skutek czego w końcu szarpnęła, a jej guziki posypały się na ziemię. Dziewczyna zachichotała cicho i uśmiechnęła się przepraszająco
    - Naprawię potem

    OdpowiedzUsuń
  25. [ ona poszła do klubu ze znajomymi, on się boi że ta znajdzie sobie młodszego idzie za nią, ona pijana nie wzbrania się przed zalotami swojego kumpla, a gdy zaczyna racjonalnie myśleć ten napaleniec nie chce się odczepić wkracza Luca, niech go walnie albo co i ich pokłócimy :D?]

    I dlatego właśnie Anjelica nie miała zamiaru tworzyć swojej własnej rodziny. Zwykle kończyło się to tak, że wszyscy porozrzucani byli po różnych zakątkach kuli ziemskiej, a jedyne co się miało to tęsknota i ciągłe zmartwienia. Chyba da sobie radę bez tego prawda? Kupi sobie kota i zostanie stereotypową starą panną. Jak już znudzi się Luce oczywiście.
    Oczywiście, że mu ufała. Sęk w tym, że nie miała siły o tym mówić. Poza tym nie chciała niepotrzebnych problemów ze strony swojego chłopaka, który z pewnością nie przyjąłby ze spokojem tego, że ktoś mierzy do niej pistoletem w nocy ani, że wciąż ją wyklina i wydziera się, sprawiając tym samym, że dziewczyna przepłakuje większość nocy. Wyrzucała z siebie te momenty wraz z momentem przekroczenia progu mieszkania. Zapominała o nich choć na chwilę by nie oszaleć przez całą tą chorą sytuację. I choć wykańczało ją to wszystko, wiedząc, że gdyby role się odwróciły on trwałby przy jej boku ciągle, nie zostawi go już nigdy.
    Wstyd przyznać ale na początku włoszka w ogóle nie traktowała tego związku poważnie, czekając tylko aż pewnego pięknego dnia się on po prostu skończy. I teraz jej podejście się nieco zmieniło ale wciąż nie było do końca takie jak być powinno. Ona po prostu nie była przyzwyczajona do bycia przez kogoś usidloną i chyba niekoniecznie nadawała się do związków, choć jak do tej pory jako tako jej to wychodziło.
    - I to bardzo. Panno Cavazzo proszę zacząć uważać, panno Cavazzo gdzie pani praca domowa, panna Cavazzo uwaga – zaśmiała się przewalając oczami. Była opryskliwa i pyskata ale pewnie gdyby nie to nigdy nie doszłoby do ich romansu – Ale bardziej irytowała mnie wieczna koza, przynajmniej na początku – rzuciła jeszcze na chwilę wracając do starych czasów i uśmiechając się na samo wspomnienie ich pierwszych spotkań.
    Jego ręce, jego słowa, jego ciepły oddech jej skórze, sprawiały, że miała ochotę rozebrać go, tu teraz zaraz, olać całą tą kąpiel i kochać się z nim na podłodze w łazience. Sęk w tym, że ona uwielbiała się droczyć, nawet jeśli oznaczało to droczenie się przy okazji ze samą sobą
    - Mieliśmy się kąpać z tego co pamiętam no nie – mruknęła wyplątując się z jego ramion i wchodząc do wanny, nie martwiąc się o bieliznę, którą wciąż na sobie miała. W końcu po co jej ona skoro i tak zostaje u niego na noc? – No co? Porządnej pannie nie wypada pokazywać od razu wszystkiego – mruknęła rozbawiona widząc jego niezadowoloną minę i ochlapała go lekko wodą.

    OdpowiedzUsuń
  26. Sęk w tym, że An wciąż była młoda. Ona chciała szaleć, chciała łamać męskie serca, chciała móc chwalić się swoim mężczyzną, chciała z nim pić do samego rana, by potem wspólnie przeżywać kaca, tuląc się do siebie i narzekając na własną głupotę, tylko po to by dzień czy dwa później zrobić to samo. Związek z Lucą jej to niestety uniemożliwiał dlatego też coraz częściej w jej umyśle pojawiało się pytanie czy to jest właśnie to, czego ona chce od życia. Czas, w którym była zauroczoną w nim nastolatką, a potajemne spotkania już minął. Teraz An patrzyła z zazdrością na swoje koleżanki, których faceci, odprowadzali je na zajęcia, przychodzili po nie po nich i chodzili z nimi na imprezy. Niestety, to jakiegokolwiek wniosku by nie doszła za każdym razem gdy nad tym myślała, chwilę później do jej umysłu dochodziła kolejna myśl, wyraźnie mówiąca o tym, że życie bez Luci byłoby po prostu bez sensu.
    Mężczyzna tak bardzo się zmienił. Czy to jej zasługa? Nie. Chyba nie. To zasługa czasu i lat, które ciągle przybywały. Każdemu w końcu kończy się okres szaleństw, każdy w końcu ma ochotę na miłość i coś poważniejszego. Problem w tym, że Ana materiałem na dłuższą dziewczynę nie była, żenić nigdy się nie chciała, a macierzyństwo traktowała jak przekleństwo.
    - Moje zaloty? – zapytała, uśmiechając się pod nosem czując jego usta na swoim karku – To ty podrywałeś mnie, nie ja ciebie nie zapominaj – zaśmiała się cicho, choć doskonale wiedziała, że sytuacja wyglądała zupełnie odwrotnie. Pamiętała jak zanim nawiązała z nim jakikolwiek kontakt, zakładała się z koleżankami, na którą nauczyciel więcej razy spojrzy na lekcji. Dziwnym trafem zawsze wygrywała. Nie protestowała gdy ściągnął jej biustonosz, prędzej czy później i tak by się go pozbyła.
    Czas. Anjelica nie miała go w ogóle. Latała między uczelnią, pracą, chłopakiem i bratem i nie pamiętała kiedy ostatnio się jej nudziło. Nie pamiętała kiedy ostatnio miała chwilę by położyć się na trawie i rozkoszować zachodzącym słońcem. Dawniej godzinami leżała w wannie, rozkoszując się ciepłą wodą, a teraz? Wanna zamieniła się na szybki prysznic rano i wieczorem, nie licząc wyjątków takich jak teraz. Oh co ona była by teraz, rzucić się chłopakowi na szyję i powiedzieć jedno wielkie tak? Niestety mina jej zrzedła, a ochota na kąpiel minęła.
    - Wiesz doskonale, że muszę pracować, zresztą ty też – mruknęła wychodząc i owijając się ręcznikiem. An niestety tak miała, że jej dobry humor potrafił odlecieć w mgnieniu oka, kiedy tylko zdawała sobie sprawę jak beznadziejne jest jej życie – Poza tym Sandra ma w sobotę urodziny, pewnie pójdę ze znajomymi do klubu – mruknęła, siląc się na uśmiech – Jeśli ci to oczywiście nie przeszkadza. Pójdę zrobić ci coś do jedzenia - po tych słowach wylazła z łazienki, zostawiając Lucę w przyjemnie ciepłej wodzie z milionem olejków i swoim mokrym biustonoszem.

    OdpowiedzUsuń
  27. Gdyby Luca klęknął przed nią z pierścionkiem, dziewczyna najprawdopodobniej najpierw głośni by się zaśmiała, sądząc, że to żart, a potem jakby się okazało, że ten robi to na poważnie, pewnie by zwiała niczym tchórz, a potem unikała go przez najbliższy miesiąc, dopóki głupi pomysł nie wypadłby mu z głowy. A on pewnie poczułby się urażony, bardzo urażony, a potem stwierdziliby, że chcą czego innego. An nie chciała wychodzić za mąż, ani teraz ni kiedyś. Ona po prostu nie wyobrażała sobie siebie w roli żony czy matki. Ona najchętniej zostanie do końca życia jego dziewczyną, ukochaną dziewczyną i będzie żyła w grzechu, ku niezadowoleniu swoich rodziców. Tylko czy jej plany pokrywają się z tymi, które należą do Luci?
    Wyjazdy? An pewnie umierałaby z tęsknoty, snując swoje własne, głupie historie o jego romansach i umierając z niepewności gdyby nie odpisywał jej dłużej niż przez kilka minut na wiadomość. Gdyby jednak zobaczyła, że ten jest szczęśliwy nie musząc użerać się z nastolatkami, którzy w dupie mieli historię, a w dodatku połowa z nich śliniła się na jego widok, zaakceptowałaby nowy porządek, przyzwyczaiła się i cieszyła się jego szczęściem, bo przecież tak to powinno działać, prawda? Nigelli powinien też czasem popatrzeć tylko na siebie, bo An tak robiła. Chciał być tłumaczem? Niech nim zostanie, a ona będzie musiała to jakoś przeboleć.
    Krótkie spódniczki nie mogły być dłuższe bo był upał, poza tym kierownik muzeum miał ściśle określone zasady dotyczące stroju pracownic. I właśnie skoro on szanował jej pracę, ona musi uszanować jego. A chinole irytowali nie tylko jego, bo ją również i nie raz i nie dwa miała ochotę przyłożyć im tym co miała pod ręką ale za każdym razem zaciskała zęby, uśmiechała się leciutko i udawała, że nie widzi jak wzrok niektórych zamiast na obrazach, zatrzymuje się na jej tyłku.
    An poznała tylko jedną ex Luci. Cholerną śliczną włoszkę, która wciąż czasem się do niego odzywała. Cholerną śliczną włoszkę z jej zdaniem idealną figurą, która kiedyś gdy przyszła do szkoły pożerała go wzrokiem. Jeśli istniał na świecie ktoś o kogo An mogła być chorobliwie zazdrosna, to była to właśnie ona.
    - Nie – odpowiedziała zaraz, kiwając przecząco głową. Jak niby ma iść na spacer do kina i na obiad skoro cały czas będzie o tym myśleć? Co jeśli Luca jej powie, że to jakaś położona w górach szkoła i będą się widywali raz w miesiącu? – Oczywiście zero ukrywania się. Kino, spacer, kolacja zaraz po tym jak mi powiesz co to za haczyk – mruknęła ani myśląc łapać jego dłoni. An musiała postawić na swoim jak zawsze. Poza tym nie chciała dnia pełnego stresu tylko spokojnego popołudnia.
    - Mogłeś w ogóle nie wspominać teraz chce wiedzieć, bo będzie mnie to męczyć, a chce żeby ten dzień był przyjemny – dodała chwilę później nieco łagodniejszym tonem, zarzucając mu ręce na szyję i wlepiając w niego swój błagalny wzrok.

    OdpowiedzUsuń