sobota, 22 czerwca 2013

dajmy sobie spokój z realizmem


L u l u   G i l l e s p i e

 32 lataIrlandka
dyplom z filozofii bardziej niż z historii sztuki (ale jednak!)
kawiarnia Uroczysko (ciasna, ale własna)teatr Masquerade (mały, ale jary)
dwupokojowe mieszkanie trzy uliczki od miejsca pracy, dwie od miejsca aktorzenia

byłaby panną, gdyby nie ex-mąż sukinsyn, panie świeć nad jego duszą
(bo, cholera, ma nadzieję, że już sczezł)

     Bardzo lubi podsłuchiwać ludzi na ulicy. Już tego nie zmieni, zbytnio przyzwyczaiła się do wchodzenia bezwstydnie w czyjeś rozmowy - trzydzieści lat wprawy to za dużo, żeby uniknąć uzależnienia. Chciałaby spać nieco dłużej, ale przez te rozmowy nie może, męczą ją słowa wypowiedziane, usłyszane, przebrzmiałe; przez ściany słyszy rozmowy sąsiadów.
     Poza tym używek nie bierze żadnych. Z przyzwyczajeń: dwie kawy dziennie, jedna czarna i siekiera, druga z cukrem; na śniadanie zimna pizza z kolacji; cztery odcinki seriali dziennie; książka w torebce na wszelki wypadek; telefon z setką numerów, bo nie wiadomo, kiedy co się może przydać; wieczne pięć minutek spóźnienia. To ostatnie trzeba jej wybaczyć, kobiety już tak mają.
     O sobie mówi dokładnie tyle o ile, wcale nie mniej ni więcej. Prawie rzadko pija kawę z nieznajomymi, ale kiedy się już to zdarzy (trzy razy w tygodniu co najmniej, więc można powiedzieć, że to jej stały wolontariat), wcale nie musi już podsłuchiwać rozmów nieprzeznaczonych do swoich uszu. Bo słuchać (jakoś tak wynikło z jej DNA) umie jak wzorowy terapeuta i ludzie to czują, wykorzystują, niecnie, bezwstydnie mówiąc jej o swoim życiu. Ma aktorską cierpliwość i Irlandzką wyobraźnię, wszystko przeinacza więc później do własnych celów. Dobrze wchodzi się dzięki temu w skórę innych.

Mówi, że jest stoikiem, że ma przy tym głos pełen tak dziwnej przekory, że człowiek doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to prędzej duch niejednorodny niż jakakolwiek definicja. (Eviva being a human being!)
 
     Jest na wspak - bo nikt jej nie zabroni! Przybłęda, ale jak swoja, prawdziwa włoszka-siostra i włoszka-matka (jak Bóg da, rzecz jasna). I mówi po tutejszemu jak w rodzinnym języku, a może i lepiej, bo ma temperament, ciało napęczniałe od słów, gestów, mimiki bez oporu strącającej ludzi z pantałyku.
     A do ludzi ciągnie ją tylko z ciekawości, bo w gruncie rzeczy dobrze jej z sobą samą - tak mają osoby, które są ponadprzeciętnie zadowolone ze swojego życia. Jej pamiętnik nadzwyczaj optymistycznie odnosi się do najpodlejszych zachowań innych człekokształtnych, nawet do jej ex-męża, niekoronowanego Pierwszego Sukinsyna, któremu mogłaby uciąć jaja przy samej szyi, gdyby tylko miała wtedy nóż pod ręką.
     Ale to bardzo spokojna kobieta, może czasem trochę złośliwa, nieumiarkowanie bezprecedensowa; okazjonalnie cholera nie człowiek. Może i jest w niej coś z oślego uporu, z żółwiego tempa w życiu, z końskiej dawki łaskawego, acz czarnego humoru. Egzystować z nią jednak łatwo, tak czy siak, głównie dlatego, że to rzep bardzo lekko dający się odczepić - ma nosa do ludzi, a od pewnego czasu do skurwysynów także. Poza tym, nie owija w bawełnę, nie wydzwania w środku nocy i stanowczo nie ma problemów z samą sobą. Ten etap w życiu już przeżyła, teraz - jakby to powiedzieć - jest jest bardzo miło być!


- - - - -
Ugh, postanawiam poprawę.
Wątki dość długie proszę, powiązania każde.

17 komentarzy:

  1. [Ale mi się ta Lulu podoba :) Witam na blogu.]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Marion! <3
    Witam na blogu i życzę owocnych wątków. Cieszę się, że są tacy, którzy robią jednak postaci z życia wzięte, jak pani z kawiarnią. :)]

    Cecilia

    OdpowiedzUsuń
  3. [Cudowna Lulu! No i Uroczysko! <3]

    Julia

    OdpowiedzUsuń
  4. [ aleeee ona jest fajna *_* Może jej kawiarnia byłaby ulubionym miejscem Chiary? Tam by się pojawiała co rano, więc jakiś kontakt by nawiązały?]
    Chiara

    OdpowiedzUsuń
  5. [Julia może odwiedzać kawiarnię Lulu. Może już kilka razy rozmawiały, skoro z Lulu taki terapeuta, którego Julia chyba potrzebuje.]

    Julia

    OdpowiedzUsuń
  6. [ nie mam nic przeciwko temu żeby się dobrze dogadywały, czy nawet żeby ich znajomość wychodziła poza mury kawiarni]
    Chiara

    OdpowiedzUsuń
  7. [Cześć.
    Słowo od autora to bardzo ważna rzecz, gdyż nie trzeba wtedy poświęcać czasu i wypisywać tego wszystkiego, do każdego autora po kolei, o.
    AKTORKA <3
    Ona grała w tym filmie, którego tytułu nie pamiętam, ale widziałam go na kinomaniak.tv. Robiła za treserkę delfinów, która w wypadku przy pracy straciła obie nogi... Piękny film *.*

    A, i chciałam jeszcze powiedzieć, że masz błąd. W miejscu, gdzie piszesz o ex-mężu powinno być zszedł a nie to coś, co jest, prawda? ;>]

    Bruno Boni

    OdpowiedzUsuń
  8. [Boże, Boże, Boże, Marion moja najukochańsza<3 No i Irlandka też! Kurczę, chcę jakieś powiązanie, cokolwiek.]

    Leon Bocaccio

    OdpowiedzUsuń
  9. [cos skomplikowanego, powiadasz? xD Po pierwsze, niechaj się nie lubią, po drugie, niechaj mają za sobą krótkotrwały romans, po trzecieee... yyy... xd brak mi pomysłów.. xD masz cos? XD]

    jack.

    OdpowiedzUsuń
  10. [Och! Lulu, zakochałam się w tym imieniu. O tak, dziewczynom na pewno przyda się taka przyjaźń. Jedyne ale moja wena jest na wymarciu, więc mogłabym dostać jakąś wskazówkę dotyczącą wątku, to oczywiście zacznę?]

    Vera

    OdpowiedzUsuń
  11. [Ja też jestem czasem cholera nie człowiek, a więc z Lu mam całkiem sporo wspólnego. Wątku bardzo chętnie, bo postać mnie oczarowała (już sama buźka przepiękna!). Tylko pomysł oczywiście leży i kwiczy. Oczywiście możemy coś związanego z książką (czyta jego 'dzieło' w kawiarni, klnie pod nosem na tego skurwysyna zdradzającego żonę, a tu nagle on się dosiada, więc zaczyna kląć już na głos, co by dać upust złości, nie wie, że to on jest autorem i tym skurwysynem, takie cośtam) albo siedzi u niej w kawiarni i jakoś tam nawiązują rozmowę o dupie Maryni. Mejbi, mejbi?]/Xavier

    OdpowiedzUsuń
  12. [Jasne, Lulu akurat mi odpowiada jeśli chodzi o wakat byłej partnerki. Zastanawiam się tylko w jakich stosunkach widzisz ich po rozstaniu? Kobieta jest raczej mocno, że tak to ujmę - cięta, na mężczyzn, lub po prostu takie odniosłam wrażenie. Jednak myślę, że jeśli chcesz możemy ich w zgodzie pozostawić, choć z drugiej strony agresywniejszy wątek byłby ciekawszy...]

    Bruno Boni

    OdpowiedzUsuń
  13. [to ja grzecznie poczekam na rozpoczęcie :)]

    OdpowiedzUsuń
  14. Czasem Xavier dochodzi do wniosku, że gdyby w jego życiu wydarzyła się Największa i Ostatnia Kłótnia, wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. Warczeliby na siebie, on kuliłby ramiona, a skończyli by w łóżku, każde z papierosem, on wtulony w jej piersi. Nic jej nie brakowało; była piękna, inteligentna, miała cięty język i potrafiła go zrzucić z wieży Eiffla do poziomu slumsów, co nie każdemu się udawało. I jak smakowała! Każdy cal jej ciała był dla Nymana afrodyzjakiem, strzelał mu do głowy jak trzy butelki szampana, jakiegoś cholernie taniego, naiwnie nabitego procentami, dającego wrażenie wiecznego kaca. Taka była: magiczna. Nadal pewnie jest, wiedzie sobie to spokojne, brytolskie życie z brytolskim psem rodzinnym i brytolską córką studentką. W tym przypadku on był dziadem skurwielem, który spartolił wszystko (choć trzeba przyznać, że te długie nogi dawały jakieś usprawiedliwienie, takich akurat żona nie miała). Owszem, zdawał i zdaje sobie sprawę z tego, że na mózg mu poszło, gdy co weekend wybierał się do mieszkania Kary. Tak ją nazywał, nie mając pojęcia jak ma naprawdę na imię. Kara i Grafik, tyle mu było potrzeba. Jezu Nazarecki, toż to rozbój w biały dzień, wykastrować natychmiast łyżeczką. Tyle, że żona chciała od niego tylko rozwodu i napisania książki, żadnych krzyków – cicho i bezszelestnie, jakby rozmawiali o zbliżającej się menopauzie, zepsutym aucie albo polityce. Wróć, ostatnie nie. W każdym razie całe to małżeństwo spieprzył, niemal tak jak sos curry, gdy próbuje go zrobić (a robi to natrętnie od czterech lat). Co za diabeł go do tego wszystkiego zmusił?! On sam, stuknięty Nyman świnia, dziad i drań. I siedząc przy stoliku najbliżej tej kobiety, ma wrażenie że mówi o nim. Spoglądając na jej ręce już wie, że mówi o nim. Z ledwością więc powstrzymuje śmiech, ciche parsknięcie, które nie jest na miejscu. Wątpi, by nawiązała się z tego znajomość pełna wzajemnych pochlebstw, tyle że na ich brak zasłużył w pełni, co tu kryć. Ostatni jej komentarz chyba najbardziej uderza w niego jako człowieka, mężczyznę, pisarza, gnoja. Chyba dlatego, że mija się z prawdą zupełnie, chwalenie w żaden sposób nie było jego zamiarem. To jednak wyjaśnia dopiero w od autora, krótkiej notce na samym końcu, gdzie wyjaśnia iż zdaje sobie sprawę ze swoich postępków, przyznaje do bycia skurwysynem, a także tłumaczy, że ksiązka ma przynieść ulgę, bądź też względne zadowolenie ‘byłej’ żonie, która po prostu chciała by coś go dotknęło, własna, sromotna porażka.
    - Pani się tak nie burzy, autor to łajdak, ale żonę kochał – mówi do kobiety, zgodnie zresztą z prawdą, bo jego uczucia do brytyjskiej piękności zawsze były szczere. Sam tylko nie wie, co go tak zaślepiło, że zapomniał. Czyżby fiut mu strzelił do głowy i zamienił się miejscami?
    [Ja również obiecuję, że będzie lepiej, bo póki co to strach czytać, sorry słonko]/Xavier

    OdpowiedzUsuń
  15. [ Zatrzymam je dla siebie w słoiku, dziękuję!
    Bardzo chętnie. Tylko wspomnę, że z burkliwym Giovannim ciężko prowadzić wątek. A tak właśnie jest, gdy trafia na zbyt gadatliwe osoby. ]
    Maniscalco

    OdpowiedzUsuń
  16. [Zabij mnie, ale żadne pomysły mi do głowy nie przychodzą. Co prawda jakieś denne idee zawsze w zanadrzu posiadam, ale to się tutaj nie przyda raczej. :'(]

    Leon Bocaccio

    OdpowiedzUsuń
  17. [Przyznam szczerze, że bardzo mi się ta Lulu podoba. Tylko żeby to nie brzmiało dwuznacznie! Nie o to chodzi, przecież. Postać po prostu ciekawa i przypadło mi do gustu jak została opisana w karcie.
    Masz może jakieś pomysły? Bo ja chętna na wątek, zwłaszcza, że ponoć lubisz dłuższe :)]

    Rosalia

    OdpowiedzUsuń